
Szacuje się, że w dzisiejszych czasach tyle samo par poznaje się poprzez Internet co dzięki znajomym. Jak pisze „The Economist” – na całym świecie co miesiąc do serwisów randkowych loguje się co najmniej 200 mln osób. Głośno mówi się też o większym powodzeniu związków wywodzących się z „online’u”, co wzbudza dużą ciekawość nt. algorytmów, które decydują o łączeniu użytkowników w pary.
Od momentu powstania Tindera w 2013r, stanowi on jedną z najpopularniejszych aplikacji randkowych na całym świecie. Posiada on największą bazę aktywnych użytkowników oraz najwygodniejszy interfejs. Wiele też mówi się o stworzonym przez pracowników Tindera algorytmie i choć do tej pory jego szczegóły są tajne, rodzi on wiele domysłów.
Jak interfejs wpływa na decyzyjność?
Aplikacja Tindera została stworzona w taki sposób, by podczas przeglądania profili nie porównywać ich między sobą – w danym momencie wyświetla nam się profil jednego z użytkowników jednak by przejść do kolejnych – musimy podjąć decyzję. Niezależnie od tego, czy potencjalna druga połówka przypadnie nam do gustu, czy też nie, jesteśmy postawieni przez dwoma głównymi opcjami – przesunąć w lewo (odrzuć) lub w prawo (zaakceptuj). To właśnie dzięki takiemu zaprogramowaniu aplikacji użytkownicy szybciej przeglądają profile innych, znacznie szybciej podejmują też decyzję o chęci nawiązania kontaktu z drugą osobą.
System ELO bazą?
Odkąd rozpoczęły się rozmowy nt. algorytmów, które stoją za dobieraniem partnerów, jednym z częstszych tematów było wykorzystanie rankingu ELO czyli metody obliczania relatywnej siły przeciwnika stworzonej przez Arpada Elo. Ranking ten wykorzystywany był podczas dobierania przeciwników w turniejach szachowych – zgodnie z punktacją ELO czyli mówiąc prościej – oceniając graczy poprzez ranking ich poprzednich przeciwników i rezultaty owych gier. System ten wykorzystywany jest również podczas obliczania mocy poszczególnych reprezentacji krajów w turniejach piłki nożnej. Czemu więc nie wykorzystać go również do tworzenia relacji?
Częste pytania sprawiły, że twórcy aplikacji zdecydowali się uchylić rąbka tajemnicy nt. tego co stoi za modelem doboru użytkowników. W marcu 2019r. na swoim blogu poinformowali, że najważniejszym czynnikiem jest… aktywność!
Aplikacja mierzy aktywność użytkowników, pory, w których korzystają z Tindera oraz częstość odwiedzania aplikacji ale również korzysta z informacji takich jak lokalizacja, płeć, pokrewne uczelnie czy miejsca pracy. Jednak jeśli chodzi o system ELO – jak oznajmiają pracownicy Tindera: „To przestarzała miara i nasza najnowocześniejsza technologia już na niej nie polega.” Aplikacja nie bada już sposobu, w jaki inni użytkownicy reagują na swoje profile, chociaż kwestia przesunięć „w lewo” lub „w prawo” wciąż stanowi jeden z czynników.
Wszystko to wymaga jednak dużego zaangażowania osób, które w dużej mierze stoją za sukcesem tej aplikacji – mowa tu o programistach, front-end developerach oraz back-end developerach, o specjalistach koordynujących ich obszerne bazy danych nie wspominając.
Jak się okazuje, za wieloma związkami często stoją sztaby programistów, algorytmy, nowoczesne rozwiązania technologiczne oraz ogromne bazy danych. Obserwując więc rozwój oraz powstawanie nowych, podobnych do Tindera aplikacji, śmiało możemy stwierdzić, że technologie informacyjne coraz bardziej wkraczają w niemal każdą sferę naszego życia, a poszukując miłości, nie tylko dzisiaj, w ten Walentynkowy dzień, powinniśmy mieć na uwadze, jak wiele zawdzięczamy technologii.
Zachęcamy również do sprawdzenia naszych aktualności w naszych mediach społecznościowych!
LinkedIn
Facebook
~ Zespół IT{republic}